Oprawa: Twarda
SAM ALTMAN od początku uczynił optymizm kluczową cechą jego osobistej marki. Chociaż każdy na jego miejscu miałby powody myśleć tak jak on. Ten pełen osobistego uroku trzydziestodziewięciolatek przeżywał właśnie najlepszy rok w swojej magicznej karierze. Jego nazwisko widniało na logo firmy, senatorowie jedli mu z ręki, spotykał się z prezydentami i premierami krajów całego świata i – co najważniejsze w oczach przedstawicieli Doliny Krzemowej – był dostawcą nowej technologii, która miała wszelkie szanse odmienić wszystko. Kiedy rok wcześniej w listopadzie OpenAI wypuściła na rynek swojego humanoidalnego chatbota, ChatGPT (skrót od Wstępnie Wytrenowany Transformator Generatywny), odniósł spektakularny sukces, pozyskując 100 milionów użytkowników w mniej niż trzy miesiące, okazał się więc najszybciej rosnącą aplikacją na świecie. Po tym, jak ledwie kilka miesięcy później OpenAI zaprezentowało jego ulepszoną wersję, GPT-4 – zdolną zdać egzamin adwokacki i zaawansowany test z biologii na poziomie uniwersyteckim – wzbudziła taki aplauz, że wydawało się, iż chwalebną misją OpenAI jest stworzenie pierwszej na świecie sztucznej inteligencji ogólnej, AGI i że może ona szybko stać się rzeczywistością. Nawet najwięksi sceptycy i oponenci AI – także pewien profesor informatyki ze Stanford, który wyśmiał pierwszy model ChatGPT, nazywając go w rozmowie ze mną „łaszącym się psem” – stracili nieco rezon. Przez kilka szalonych miesięcy, podczas gdy wszystkie amerykańskie przedsiębiorstwa entuzjastycznie testowały możliwości AI, próbując przewidzieć zyski, jakie może wygenerować, wydawało się, że wszyscy zostaliśmy bohaterami opowiadania z gatunku science fiction, którego autorem był Altman.
Fragmenty książki Keach Hagey „Optymista: Sam Altman – Twórca ChatGPT i OpenAI Wyścig o kształt przyszłości”:
(…)
Ale Altman nie napisał kodu. On był wizjonerem, ewangelistą i biznesmenem w jednej osobie. W XIX wieku nazwano by go pewnie „promotorem”. Jego specjalnością, rozwijaną przez lata doradzania, a potem prowadzenia prestiżowego akceleratora startupów technologicznych Y Combinator, było obieranie sobie niemal niemożliwego w realizacji celu, przekonywanie innych, że jest możliwy, a następnie zbieranie tak wielkich sum pieniędzy na ten cel, że stawał się możliwy naprawdę. „To jedyny człowiek, jakiego w życiu spotkałem, który chce tylko pracować nad przemianą tego świata, nawet jeśli ma tylko jeden procent szansy na powodzenie”, powiedział Ali Rowghani, zarządzający funduszem w Y Combinator w czasie, gdy Altman kierował akceleratorem.
(…)
Możliwe, że w stopniu większym niż pozostali Altman jest wyrazicielem etosu Doliny Krzemowej, czyli „dodaj zero”, sposobu myślenia, którego nauczył się od swojego pierwszego mentora, hakera, przedsiębiorcy i eseisty Paula Grahama, współzałożyciela Y Combinator. Podczas pracy nad startupami Graham niemal zawsze doradzał Altmanowi, by przekraczał granice w podnoszeniu ich modelu biznesowego na takie wyżyny, na których „miliony” w prognozach przychodów urastały do „miliardów”. Przejmując stery OpenAI w 2019 roku, Altman zaprezentował na blogu osobistą filozofię sukcesu: „Warto skupiać się na dodawaniu kolejnego zera do tego, co uważacie za sukces – pieniędzy, statusu, wpływu na świat, czegokolwiek”. Thiel (amerykański przedsiębiorca i inwestor, współzałożyciel PayPal i Palantir Technologies, pierwszy zewnętrzny inwestor Facebooka) mówił, że Altman przyciągnął go do siebie, bo był „w samym centrum ducha czasów Doliny Krzemowej”. Milenials urodzony w 1985 roku, który wkroczył do świata technologii w najlepszym okresie między krachem bańki internetowej i kryzysem finansowym, gdy optymizm związany ze startupami znów się budził, ale technologia nie stała się jeszcze tym, co Thiel nazywał zwapnieniem „arterii”. Wspierając inwestycje Altmana w połowie lat 2010., podczas gdy coraz głośniej mówiło się o bańce technologicznej, Thiel musiał przekroczyć swoje wsteczne skłonności i cieszył się, że to zrobił. „Sam był nad wyraz optymistyczny, co stanowiło istotną cechę inwestora w tej dziedzinie, która przedstawiała się jako w pełni wartościowa”, powiedział. Jak się okazało, stworzone przez YC jednorożce w rodzaju Stripe i Airbnb wciąż miały przed sobą spore możliwości rozwoju. Przez niemal całe dorosłe życie, z krótką przerwą na skutek wstrząsu wywołanego kryzysem finansowym z 2008 roku i globalną pandemią, która rozpoczęła się w 2020 roku, Altman widział, jak rynki technologiczne niezmiennie zwyżkują.
(…)
POZNAŁAM Altmana osiem miesięcy wcześniej, w trakcie pierwszej fali gorączki wywołanej przez AI. „The Wall Street Journal” wysłał mnie do San Francisco, bym przeprowadziła z nim wywiad w siedzibie OpenAI mieszczącej się w Mission District, enklawie w stylu funky, gdzie jako student przepracowałam kiedyś lato w charakterze baristy. Wtedy, w czasach pierwszej bańki internetowej, cała okolica była wyklejona ulotkami wyganiającymi społeczność technologiczną do domów – Die Yuppie Scum – i nakazującymi zostawienie punków i freaków w spokoju. W kolejnych latach, gdy Mission opanował kolejny boom technologiczny, zaczęła przypominać bardziej Brooklyn, choć serwowano tam lepsze burrito.
W powietrzu wyczuwało się budzącą się falę nowej euforii. Była połowa marca, ten pełen szarości czas w Nowym Jorku, gdy wszyscy stracili już wiarę w powrót słonecznych dni, lecz San Francisco było pełne blasku. Po pięciu deszczowych dniach atmosfera się oczyściła i nareszcie wyszło słońce. Wszystkie bilbordy rozmieszczone przy autostradzie 101 prezentowały jakiś rodzaj AI. Wieczorne wiadomości zachłystywały się opowieściami o GPT-4. Mission zakwitła kwiatami, wypełniła się aromatem kawy o smaku jagodowym i bezdomnymi ludźmi.
(…)
Po pewnym czasie do środka wszedł Altman w oślepiająco białych tenisówkach, z promiennym uśmiechem i dołeczkami w policzkach, które sprawiały, że wyglądał młodziej niż na swoje 37 lat. Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w oczy w postaci Altmana – wokół której krąży tak wiele opowieści o nim z pierwszego okresu – jest wątłość sylwetki i niski wzrost, sięgający ledwie 170 centymetrów. Drugą zwracającą uwagę cechą jest intensywne spojrzenie jego zielonych oczu, które kieruje prosto na ciebie, jakby rozmawiał z najważniejszą osobą na świecie. Przeprosił, że jego ostatnie spotkanie, które wciąż jeszcze widniało na liście w sali konferencyjnej pod tytułem „AI Manhattan Project”, się przedłużyło.
„Rozmawialiśmy o tym, co jeszcze możemy zrobić dla lepszej harmonizacji” – wyjaśnił, gdy poprosiłam, by powiedział coś więcej. „Nasze możliwości rosną, powinniśmy więc skoordynować wysiłki z innymi grupami w trosce o bezpieczeństwo korzystania z AI. Myślę, że znaleźliśmy kilka ekscytujących pomysłów”.
Rozmawialiśmy dwa dni po wypuszczeniu na rynek GPT-4. Altman kierował organizacją o tak pozornie epokowym znaczeniu, że kwestia samych produktów i zysków nie zaprzątała jego myśli. Wydawał się rozkoszować dziwacznością tej sytuacji.
„Miałem wielkie szczęście na początku kariery, udało mi się zarobić więcej niż będę kiedykolwiek potrzebował” – oświadczył. „Chcę pracować nad tym, co moim zdaniem jest bardzo interesujące, ważne i pożyteczne, a zatem zasługuje na rzetelne wykonanie, ale nie potrzebuję więcej pieniędzy. Sądzę także, że podejmiemy tu pewne decyzje, które okażą się – przerwał, szukając właściwego słowa – dziwne”.
Naszkicował przede mną przyszłość, w której cała populacja naszej planety będzie mogła głosować, jaki kształt ma przyjąć AI. „Naszym głębokim pragnieniem jest, by tą technologią zarządzali i czerpali z niej korzyści wszyscy ludzie” – powiedział. „Jeśli nie można tego problemu objąć projektem rządowym, myślę, że jest wiele powodów przemawiających za powierzeniem go organizacji pozarządowej”.
Jego definicja bezpiecznego AGI była bardzo pojemna. Zapytany, jak rozumie bezpieczeństwo, zaczął mówić o przyszłości, w której „ogromna większość ludzi na całym świecie skorzysta dużo więcej niż w świecie, w którym AGI nigdy nie powstała”. Dla wielu oznaczać to będzie całkowicie inny charakter pracy, ponieważ, jak stwierdził: „Sądzę, że większość ludzi nie kocha tego, co robi”.
Tylko w jednym momencie tego dwugodzinnego wywiadu opadła jego maska altruizmu, ukazując człowieka gotowego rywalizować ze wszystkimi. W ubiegłym miesiącu Google i Anthropic ogłosiły rychłe wypuszczenie własnych generujących AI chatbotów i okazało się, że cały ten przemysł wkracza w ten rodzaj opartego na rywalizacji wyścigu AI, którego otwarcie obawiała się OpenAI. Kiedy jednak zagadnąłam go o tę rywalizację, Altman rzucił tylko:
„Hm, cóż, wyścig dotyczył oświadczeń w prasie”. I dodał: „Oczywiście zostawiliśmy ich w tyle”.
(…)
NIECO więcej niż rok później, w kwietniu 2024 roku, weszłam do hotelu Baccarat w centrum Manhattanu i spostrzegłam Altmana moszczącego się na jednym z wypasionych skórzanych foteli w urządzonym na bogato hotelowym lobby. Przybyłam przed czasem, ale on dotarł tu jeszcze wcześniej, by dyskretnie zainstalować się w kącie i – jak odkryłam zbyt późno, by móc temu zapobiec – uregulować rachunek. Na mój widok zerwał się z miejsca, otworzył ramiona i mnie uściskał. Cały Altman: ciepły, czarujący, uważny i miły.
Był ubrany jak zwykle w niebieską koszulkę z długimi rękawami, granatowe hipsterskie dżinsy i nieskazitelnie szare tenisówki New Balance. Za kilka dni miał skończyć 39 lat i w gęstej czuprynie brązowych włosów dostrzegłam kilka srebrnych nitek. Zamówił espresso – jedno z dwóch, na które sobie codziennie pozwala, pierwsze wypija do śniadania – i wydawał się naprawdę szczęśliwy, ożywiony tą przedłużoną wizytą w Nowym Jorku.
Zaskoczył mnie, bo dał mi jasno do zrozumienia podczas wielomiesięcznych negocjacji, że nie chce, bym napisała tę książkę. Jego profil w „The Wall Street Journal”, który napisałam rok wcześniej z kolegą, Berberem Jinem, po przeprowadzeniu wywiadu w siedzibie OpenAI, zaowocował podpisaniem umowy. Dowiedziawszy się o tym, Altman twierdził, że to jeszcze nie pora i że przesadnie skupiam się na jego osobie. Ostatecznie po kilku miesiącach stwierdził, że nie będzie uczestniczył w procesie jej powstawania. Ponieważ bohater mojej poprzedniej książki trwał w stanie bliskim wegetacji, gdy tworzyłam jego biografię, nie zniechęciło mnie to i nie przestawałam wydzwaniać do Altmana. I nagle, kilka miesięcy przed naszym spotkaniem w Nowym Jorku, zmienił zdanie. Obiecał, że mi trochę pomoże, lecz chciał, bym napisał, jak niechętny jest temu pomysłowi.
„Czuję głęboki sprzeciw wobec takiego zniekształcania historii, jakie wynika z wyboru jednej osoby dla reprezentowania firmy, ruchu czy rewolucji technologicznej. To tak nie działa i jest niesprawiedliwe, bo mówimy tu o fantastycznych wysiłkach wielu ludzi” – oznajmił gniewnie. „Nie powinniśmy promować takiego punktu widzenia”.
(…)
Pomimo całej szlachetności jego stanowiska trudno było się z nim zgodzić, bo Altman ponownie objął swoją funkcję prezesa w firmie, która zwolniła go ledwie pięć dni wcześniej. Prawie wszyscy z 770 pracowników podpisali petycję grożącą, że przejdą do Microsoftu, jeśli Altman nie odzyska stanowiska. Najwyraźniej zarówno pracownicy, jak i inwestorzy uważali, że jest on w firmie niezbędny. Nie było też dnia w ciągu ostatnich 18 miesięcy, by prasa biznesowa nie zamieściła jakiegoś tekstu o rewolucji AI nieopatrzonego jego fotografią. Czy mu się to podobało, czy nie, to właśnie jego twarz, a nie logo OpenAI, była symbolem tego, co wielu nazywało największym postępem technologicznym naszych czasów, jeśli nie całej historii ludzkości.
Jego drugi sprzeciw nie miał świadczyć o wielkiej skromności, był bardziej wiarygodny i dużo bardziej przenikliwy.
„Jest coś w tym przesądnym powstrzymywaniu się przed przedwczesnym świętowaniem zwycięstwa. Taka książka mogłaby powstać za 10 albo 20 lat” – stwierdził. „OpenAI ma przed sobą daleką drogę”.
Altman potrafi przekonać ludzi, że widzi przyszłość. Opowiadając publicznie o technologii OpenAI, często dyskredytuje jej aktualne osiągnięcia – niedawno powiedział znanemu podcasterowi, że GPT-4, najnowszy produkt firmy, „jest do bani” – i namawia słuchaczy, by skupili się raczej na możliwościach, jakie te osiągnięcia dopiero stwarzają. Tak myśli prawdziwy inwestor. W pierwszych latach pracy dla „Journal”, gdy przychodziłam do redakcji wcześniej, by przejrzeć raporty zysków firm, niezmiennie dziwiło mnie, że ich oświadczenia prasowe właściwie nie miały wpływu na notowania giełdowe. Inwestorzy skupiali się na „prognozach”, które dyrektorzy finansowi podawali w typowym żargonie podczas spotkań z analitykami. W świecie startupów budowanych na prywatnym kapitale wysokiego ryzyka, w którym wyrastał Altman, ta niemal szamańska zdolność do prowadzenia wizualizacji grupowych dla inwestorów, w których roztacza się obraz nieprzerwanego pasma zysków i postępu, była bezcenna. Altman nie miał sobie równych w tej sztuce.
(…)
W jego wizji przyszłości AGI musiała stać się „realizacją naszej woli”, bez której „po prostu nie czulibyśmy się sobą”. Studenci dostaną za darmo albo bardzo tanio nauczycieli AI, którzy pomogą im się skuteczniej „rozwijać i przygotować lepiej niż to dziś możliwe”. Ceny towarów i usług spadną, gdy AI przejmie większość funkcji prawników, projektantów graficznych, programistów komputerowych, a ludzie zyskają więcej czasu i „swobody” w realizacji swoich twórczych pomysłów. Pensje tych, którzy stracą pracę, zostaną zastąpione bezwarunkowym dochodem podstawowym (universal basic income, UBI), udziałem w zyskach generowanych przez nową klasę niewolniczą robotów. Rządy będą współinwestorami w prywatnym biznesie, będą budowały wielkie ośrodki danych, zasilane tanią energią jądrową. Umożliwi im to ujawnienie tajemnic reakcji fuzji jądrowej, która zasila słońce. AI będzie płynęła niczym elektryczność, pozwoli nam leczyć raka i rozwiąże dla nas zagadki fizyki, które ograniczają nas do wymiaru tej planety. Będziemy żyli dłużej dzięki eliminowaniu chorób. Ludzkość wkroczy w nową erę zdrowia i obfitości.
(…)
Altman zrobił znacznie więcej poza roztaczaniem tej wizji w słowach. Dzięki swojemu portfolio, w którym zgromadził ponad 400 inwestycji startupowych, które uczyniły z niego wielokrotnego miliardera, przeznacza spore sumy na rozwój firm, które mogą pomóc w jej urzeczywistnieniu. Zainwestował co najmniej 375 milionów dolarów w Helion, startup wspierany przez YC, który próbuje przekształcić fuzję jądrową w źródło czystej, odnawialnej energii, wsparł także i propagował szeroko projekt mikroreaktora jądrowego Oklo. Jest współzałożycielem firmy odpowiedzialnej za Worldcoin, generującego zysk projektu kryptowaluty, okrążającej świat kuli wielkości kuli do kręgli i skanującej ludzkie źrenice w zamian za kryptowalutę, która pewnego dnia może posłużyć do dystrybucji czegoś w rodzaju globalnego UBI. Osobiście zasponsorował też długofalowe badania nad korzyściami UBI.
(…)
Inne jego inwestycje obejmują innowacyjne pomysły przedłużania ludzkiego życia o 10 lat, leczenia choroby Parkinsona komórkami macierzystymi, przywrócenia ponaddźwiękowych lotów komercyjnych czy stworzenia implantu podłączającego mózg do komputera. Odnosi się wrażenie, że nigdy osobiście nie zainwestowałby w coś tak staroświeckiego jak oprogramowanie dla przedsiębiorstwa (nieważne, że właśnie najważniejsze z przedsięwzięć OpenAI i jej partnera Microsoftu). Jak wypowiedział się kiedyś Paul Graham o portfolio Altmana pełnym szaleńczo ambitnych projektów, „Myślę, że jego celem jest stworzenie całej przyszłości”.
(…)
Altman twierdzi, że nie zamierzał stworzyć sieci powiązanych ze sobą inwestycji, które obiecują odmienić wszystkie dziedziny ludzkiego życia. To się po prostu wydarzyło mimochodem. „Od bardzo dawna wierzę, że energia i inteligencja to dwie najważniejsze rzeczy”, powiedział. „Nie zdawałem sobie jednak sprawy, jak blisko są związane. Odkryłem to przypadkiem”.
Pod tym względem Altman niewiele się różni od swoich kolegów, nawet jeśli jest lepszym i bardziej ambitnym inwestorem niż większość z nich. Odróżnia go jednak od nich zainteresowanie polityką. Nie chce jedynie stworzyć nowej technologii i ofiarować ją światu. Zawsze aspirował do tego, by, wedle określenia Patricka Chunga, inwestora, który go odkrył, stać się „wielką postacią historyczną”. W latach 2016–2017 mówił swoim przyjaciołom i współpracownikom, że rozważa kandydowanie na urząd prezydenta, flirtował też w 2017 roku z pomysłem kampanii na stanowisko gubernatora Kalifornii. Tego samego roku, gdy zdecydował się poprzeć jednak innych kandydatów, nakreślił projekt platformy narodowej. Po tym jak ChatGPT eksplodował w globalnej świadomości, Altman odbył pierwszą z wielu wizyt w Białym Domu, by następnie wyruszyć na światowe tournée, spotykając się twarzą w twarz z przywódcami takimi jak francuski prezydent Emmanuel Macron czy premier Indii Narendra Modi.
Altman dzielnie odpowiadał na moje pytania jeszcze przez dwie i pół godziny, od czasu do czasu sięgając do kieszeni po mały notes, w którym zapisywał, by zwrócić się do tej czy innej osoby, z którą o nim rozmawiałem. Było to zarówno ujmujące – jakby oddał się do moich usług – i niepokojące. Altman siedzi w samym centrum ekonomicznym Doliny Krzemowej, jeśli chodzi o handel przysługami i mogłam sobie tylko wyobrażać, jak ten projekt wpłynie na jego reputację. Jak to kiedyś trafnie ujął Graham, „Sam jest nad wyraz dobry w pozyskiwaniu wpływu”.
A jednak ten wpływ od czasu, gdy został zwolniony i zaraz potem przywrócony na dotychczasowe stanowisko – wydarzenie nazywane przez pracowników OpenAI „wyskokiem” – bardzo się zmienił, stał się bardziej ekspansywny i konwencjonalny jednocześnie. Altman był teraz ostrożniejszy, bardziej powściągliwy. Już nie przechwalał się osobliwą strukturą zarządzania w firmie. Jego entuzjazm dla UBI przerodził się w chęć zaoferowania ludziom (za darmo albo tanio) dostępu do ChataGPT zamiast pieniędzy. Rosnąca sława odbierała mu czas na uprawianie hobby. Przyszli po niego i mogli zrobić to znowu. Odnosił nad nimi kolejne zwycięstwa – po jego zwolnieniu stwierdzono, że rada nie miała do niego podstaw poza argumentem utraty zaufania i własną oceną – ale niemal każdego tygodnia pojawiały się nowe zagrożenia. U źródeł ich wszystkich tkwiło jedno pytanie, z początku wypowiadane szeptem, potem półgłosem, aż w końcu w formie długich esejów publikowanych w internecie przez firmowych odstępców: Czy możemy zaufać temu człowiekowi, że poprowadzi nas do AGI?
(…)
OD CZASU, gdy wrócił do OpenAI, Altman próbuje przekształcać firmę w bardziej typową strukturę generującą zysk, w której ostatecznie może posiadać aż 10 miliardów dolarów udziału. Stał się kimś znacznie więcej niż twarzą rewolucji AI – niekwestionowanym liderem i kontrolerem. Zyskał też wpływowych wrogów, szczególnie Muska, który pozwał Altmana i OpenAI, oskarżając ich o zdradę ideałów, by prowadzić misję nieopierającą się na generowaniu zysku. (OpenAI twierdzi, że pozew Muska jest bezzasadny, a krytycy Muska, że stał się jej rywalem, zakładając własną firmę AI, xAI). Pozycja Altmana domaga się pilnej odpowiedzi na pytanie, kim jest naprawdę.
(…)
Aby napisać tę książkę, przeprowadziłam ponad 250 wywiadów z rodziną, przyjaciółmi, nauczycielami, mentorami, współzałożycielami, kolegami, inwestorami oraz pracownikami firm z portfolio Altmana, nie wspominając o wielu godzinach spędzonych z nim samym. Z tych rozmów wyłania się obraz błyskotliwego biznesmena, dynamicznego i uwielbiającego ryzyko, który wierzy w postęp technologiczny z niemal religijnym entuzjazmem, choć czasem okazuje się nazbyt szybki dla otoczenia, a jego niechęć do konfrontacji powoduje poważne konflikty. A jednak po każdym nokaucie Altman podnosi się z jeszcze większą siłą. Jak napisał o nim Graham w 2008 roku, „Można go zrzucić ze spadochronem na wyspę pełną kanibali, by odwiedzając ją pięć lat później, przekonać się, że został ich królem”.
368 stron, format 165 x 235 mm
ISBN dla wersji drukowanej: 978-83-68363-21-0
EAN: 9788368363210
ISBN dla wersji elektronicznej (ePub zgodny z Amazon / Kindl):
ISBN: 978-83-68363-22-7
EAN: 9788368363227
ePub został zoptymalizowany dla przeglądarki ebooków Kindle (do ściągnięcia tutaj):
Kindle Previewer Windows 10, 11 (64-bit):
https://d2bzeorukaqrvt.cloudfront.net/KindlePreviewerInstaller.exe
Kindle Previewer 3.87.0 (64-bit) dla Intel, Mac (OSX 10.15 i wyższych),
M1 Mac (macOS 11 i wyższych):
https://d2bzeorukaqrvt.cloudfront.net/KindlePreviewerInstaller.pkg