Oprawa: Miękka
Chris Anderson to twórca fenomenu TED, organizacji non-profit, która na całym świecie prowadzi konferencje na temat „idei wartych rozpowszechniania”. Pokazuje on w tej pełnej nadziei książce, jak niewielkie gesty dobroci – z pozoru nic nieznaczące – mogą mieć nieograniczony wręcz wpływ. W przeszłości okazywało się, że im więcej TED dzielił się z innymi za darmo – swoją wiedzą, ideami, marką – tym potężniejszy stawał się jego wpływ.
Ta historia stała się dla autora podstawą głębokiego przekonania, że szczodrość jest najważniejszą siłą zdolną zmienić świat. Dziś autor dzieli się swoimi przemyśleniami w tej pasjonującej podróży przez różne wymiary ludzkiej dobroci. Książka pełna jest inspirujących historii zwyczajnych ludzi, celebrytów, biznesmenów i aktywistów, którzy podjęli niewiarygodne wyzwania, by zmienić świat – i w większości odnieśli nieoczekiwane sukcesy. Internet umożliwia bowiem obecnie rozprzestrzenianie się „zaraźliwej szczodrości” z niespotykaną dotąd szybkością i siłą.
W obliczu globalnych kryzysów często ogarnia nas bezsilność. Wydaje się, że nie mamy wpływu na wielkie wydarzenia. A jednak każdy z nas nosi w sobie ziarno niezwykłej mocy – zdolność do bezinteresownej życzliwości. Wystarczy jeden uśmiech, jeden życzliwy gest, by rozpalić ogień, który szybko roznosi się szerokimi kręgami. Ta książka to manifest nadziei dla naszych czasów – i zachęta do działania dla każdego. To przełomowe dzieło pokazujące, jak małe gesty mogą zdziałać cuda.
Fragmenty książki „Zaraźliwa Szczodrość”:
Każdy człowiek może coś z siebie dać innym. Impuls do tego jest głęboko ukryty w każdym z nas i może się uaktywnić w chwili otwarcia się na cudze potrzeby. Kiedy dzielimy się z innymi czasem, pieniędzmi czy kreatywnością, możemy wzbudzać podobne reakcje. Raz zainicjowana szczodrość może się rozprzestrzeniać jak pożar lasu. Przechodząc od jednego do drugiego, może dotknąć wiele istnień. Uświadomienie sobie na wielką skalę tego, do czego zdolni są ludzie, może przełamać panujący powszechnie cynizm i zjednoczyć nas we wspólnej sprawie.
Internet oferuje możliwość niezwykłego pomnażania ludzkiej życzliwości. Do tej pory nazbyt często grał na naszych najniższych instynktach, generując oburzenie, lęk i oddzielenie. Możemy jednak temu zaradzić. Fakt, że wszyscy jesteśmy połączeni, pozwala nam przejawiać szczodrość w niemożliwy do tej pory sposób, dzielić się tym, co wiemy najlepiej, tym, co tworzymy, z milionami ludzi na całym świecie. Co więcej, pozwala nam opowiadać historie o szczodrości, które mogą budzić w innych zachwyt i stać się dla nich inspiracją.
Każdy może się przyłączyć. Nie trzeba być bogatym ani geniuszem. Jeśli stać was na przyjęcie szczodrej postawy umysłu, starajcie się zrozumieć tych, z którymi się nie zgadzacie, niech wasze wypowiedzi będą życzliwe, nigdy okrutne, bo dzięki temu będziecie w stanie odwrócić nurt. Nie ma jednej drogi do szczodrego życia. Każdy może jednak aspirować do oddawania więcej, niż dostaje.
Przedsiębiorstwa i organizacje także mają tu do odegrania ważną rolę. Fakt połączenia zmienia reguły tego, co powinniśmy oddawać i przy czym pozostać. Każda organizacja powinna poświęcać cały dzień na snucie marzeń o tym, co mogłaby dać światu, budząc jego zdumienie i zachwyt. Im śmielsi i bardziej kreatywni będziecie, tym bardziej prawdopodobne, że wasza szczodrość stworzy nowe kręgi na wodzie, zmieniając jednocześnie waszą reputację.
Szczodrość zaczyna się od wdzięczności. Jeśli zastanowimy się przez chwilę, przypomnimy sobie niezliczone powody do wdzięczności. Czyniąc z tego piękny codzienny nawyk, naturalnie poczujemy pragnienie odwdzięczenia się wszechświatu, sprawienia, by szczodrość stała się naszą codziennością. To może być coś tak prostego jak zobowiązanie do jednego gestu życzliwości każdego dnia albo poświęcenia czasu sprawie, która wydaje nam się ważna. Możemy stać się jej orędownikami online albo aktywistami na innym polu. Może to także oznaczać zobowiązanie finansowe, przeznaczanie rocznie 10 proc. naszych dochodów albo 2,5 proc. naszej wartości netto na rzecz spraw, którym nadaliśmy priorytet. Gdybyśmy powszechnie podjęli takie zobowiązanie, zebralibyśmy wystarczająco dużo pieniędzy dla rozwiązania wszystkich problemów, z którymi konfrontuje się ludzkość.
Nawet najbardziej szczodrzy spośród nas mogą mieć trudność z rozpoznaniem, kiedy i jak najlepiej dawać. To zadanie zarówno dla serca, jak i umysłu. Poświęcajcie więc czas kwestiom, które są dla was ważne. Zadawajcie przy tym ważne pytania: Jak duży jest to problem? W jakim stopniu można go rozwiązać? Jak bardzo zaniedbana jest ta kwestia? Szukajcie organizacji, które są skuteczne. Dawajcie im szanse dzięki waszym pieniądzom. Nigdy nie będziecie mieli pewności co do tego, jak „najlepiej” użyć swoich pieniędzy. Lepiej jest jednak uczyć się tego, dając, niż odmawiając podejmowania ryzyka. Co najważniejsze jednak, szukajcie ludzi myślących podobnie. Praca nad przemianą jest dużo bardziej satysfakcjonująca jako sport drużynowy. Kiedy łączymy siły, możemy osiągnąć o wiele więcej i czerpać z tego zaangażowania więcej radości.
To chwila, kiedy możemy wyobrazić sobie na nowo, jak szczodrość może nas odmienić. Szansa dla marzeń o tym, jak śmiała filantropia może się skoncentrować na potrzebach całego świata. Jak posiadające wizję przedsiębiorstwa mogą stanąć po właściwej stronie w historii. A globalne poruszenie zwykłych obywateli zdeterminowanych przejąć internet może uczynić z niego siłę propagującą dobro w naszym świecie. Czy jesteśmy gotowi jeszcze raz z entuzjazmem zabrać się za tworzenie przyszłości? Już czas!
Dla was osobiście to najbardziej zachwycające, inspirujące i piękne zadanie: poszukiwania sensu. Urodziliśmy się dla połączenia. Dawajcie więc z siebie to, co możecie. Dawajcie kreatywnie. Dawajcie odważnie. Dawajcie we współpracy z innymi. Niech magiczne kręgi szczodrości rozejdą się daleko w kosmos.
Jeśli podejmiecie się tej zmiany, nie zdziwcie się, kiedy pewnego dnia po przebudzeniu usłyszycie dobiegający ze środka szept: „Nigdy nie czułem się tak szczęśliwy”.
Zaraźliwa szczodrość nie polega na wypisywaniu czeków. Wręcz przeciwnie. Wiele najbardziej inspirujących i skutecznych przykładów szczodrości to poświęcanie innym czasu i energii, talentu i miłości, dopasowywanie się do ich specyficznych potrzeb. Ten sposób dawania jest dostępny każdemu.
Dary mogą przyjmować wiele różnych form: pracy wolontariackiej, prostych gestów życzliwości czy choćby uśmiechu posłanemu komuś, z kim skrzyżują się nasze drogi. Wszystko ma znaczenie. W tym rozdziale jednak skupimy się na sześciu darach czasu i uwagi, które mogą wzbudzić duże kręgi na wodzie.
Zaraźliwa szczodrość zaczyna się od tego, co się dzieje w naszych głowach. Musimy odkryć mechanizm szczodrości w naszych umysłach, będący sercem wszelkiego dawania. Biorąc pod uwagę to, jak wymagające jest nasze życie, łatwo poświęcić większość czasu na rozwiązywanie osobistych problemów. Ale ten stan umysłu stwarza także możliwość zrobienia czegoś dla innych.
Jak więc buduje się mechanizm szczodrości w naszych głowach?
Można zacząć od bycia szczodrym dla siebie. Wielu z nas podziela dławiące przekonanie o własnej bezwartościowości. Taka postawa umysłu ogranicza nasze pole widzenia. Dan Harris miał piękne (i bardzo zabawne) wystąpienie w TED Talk o tym, jak pielęgnować współczucie dla siebie. Po tym, jak wysłuchał upokarzających opinii o sobie z ust rodziny, przyjaciół i kolegów, którzy powiedzieli mu, że jest skupiony na sobie, ma skłonności do dramatyzowania i podle traktuje młodszy personel, Harris próbował wszystkiego, żeby to naprawić. Ponieważ miał już pewne doświadczenia w medytacji (choć, jak zrozumiał, dopiero w tej dziedzinie raczkował), zgłosił się na dziewięciodniowe odosobnienie pod hasłem pełnej miłości życzliwości, co dla mnie brzmiało jak Walentynki z przystawionym do głowy pistoletem. Nie zrobiło na nim wrażenia, gdy prowadzący sesję poinformował, co należy powiedzieć na widok własnych demonów: „W porządku, skarbie, jestem tu dla ciebie”.
Jak opowiadał publiczności TED, przez sześć dni zmagał się ze swoim gniewem i skupieniem na sobie. Ostatecznie jednak się poddał. Odmówił zwracania się do siebie per „skarbie”, ale zdołał położyć rękę na sercu i powiedzieć: „Wiem, że to paskudne uczucie, ale trzymam cię”. Dostąpił też objawienia. „Ponieważ nie chciałem już zachowywać się jak palant wobec innych, musiałem przestać nim być dla siebie samego”.
Zaczynając, powinniśmy wykorzystać jedno, najpotężniejsze narzędzie do aktywowania naszych najlepszych cech, a mianowicie wdzięczność. Tajemniczy Eksperyment pokazał nam z wielką siłą, że czując, iż coś otrzymaliśmy w darze, naturalnie i z radością przekazujemy to dalej. Zaskakujące jest to, za jak wiele rzeczy możemy być wdzięczni.
Nowi pracownicy TED przedstawiali się kiedyś, mówiąc o rzeczach, za które są wdzięczni. Pewien inżynier zaczął podobnie jak większość: „Za rodziców, siostrę, przyjaciół, wykształcenie, naturę…”. Tu zrobił krótką pauzę i podjął: „Za sieć elektryczną. To zadziwiające, że dosłownie wszędzie, gdzie się udajemy, możemy się podłączyć do źródła tej niewyczerpanej energii!”. Wspaniałe spostrzeżenie.
A moja lista wdzięczności? Poza kochanymi osobami obejmuje: Naukę. Hydraulikę. Centralne ogrzewanie. Książki, które mnie ukształtowały. Internet (mimo wszystko). Drzewa. Nocne niebo. Wynalazek nurkowania. Zadziwiającą ludzką zdolność do wyobrażania sobie wciąż na nowo i przekształcania przyszłości. Rzecz w tym, że niemal każdy aspekt naszego współczesnego życia dostarcza nam powodów do wdzięczności. Ogromna większość naszych przodków żyła w nieustannym zagrożeniu głosem, chorobami, niebezpieczeństwami, dyskomfortem czy przemocą. Większość was, czytelników tej książki, ma inne życie.
Pięknym sposobem rozpoczynania każdego dnia jest wybór jednej rzeczy, za którą jesteście wdzięczni. Spróbujcie wybrać jedną rzecz codziennie przez miesiąc. A potem zacznijcie od nowa. Taki punkt wyjścia sprawia, że naturalnie chcemy się dzielić czymś dobrym z innymi.
Mistrz zen Thich Nhat Hanh uczył, że uwaga to najcenniejsze, co możemy podarować drugiej osobie. Z pewnością od tego zaczyna się każda szczodrość – od gotowości do oderwania uwagi od siebie i poświęcenia jej komuś innemu i jego potrzebom. Takie nawiązanie kontaktu sprawia, że wszystko może się zdarzyć.
W roku 2015 Joshua Coombes pracował jako fryzjer w pewnym londyńskim salonie. Pewnego dnia, wracając piechotą z pracy, zauważył na chodniku znajomą bezdomną osobę. Większość londyńczyków codziennie mija na ulicy bezdomnych, jakby byli niewidzialni. Z Joshuą było inaczej. Podszedł do mężczyzny i go pozdrowił. I nagle coś mu przyszło na myśl. Miał przy sobie nożyczki i grzebień, zaproponował więc temu znużonemu, bezdomnemu człowiekowi darmowe strzyżenie na miejscu.
„Przez tę godzinę opowiedział mi swoją historię”, pisze Joshua w swojej książce Do Something for Nothing (Zrób coś za nic). „Nawiązaliśmy kontakt i zbliżyliśmy się do siebie”. Poruszony tym przeżyciem, Joshua wędrował od tej pory ulicami Londynu, proponując strzyżenie bezdomnym ludziom. Ostatecznie przeszedł na pół etatu, by móc spędzać więcej czasu na ulicy.
Joshua przekonał się, że jego nowo odkryte powołanie przynosi mu ogromną satysfakcję. Wzbudzał zaufanie, a spotykani ludzie otwierali się przed nim. Sama możliwość wysłuchania niezwykłych i często wstrząsających historii bezdomnych klientów była dla niego nagrodą. Był pod ogromnym wrażeniem ich wytrwałości i odwagi, wdzięczny, że może z nimi spędzić trochę czasu. Zdeterminowany nagłaśniać ich historie i burzyć wynikające z lenistwa stereotypy o bezdomnych ludziach, Joshua przenosił je na Instagram. Zaczął zamieszczać zdjęcia bezdomnych klientów ”przed-i-po-strzyżeniu”, opowiadać ich historie (ich słowami) i opatrywać je hasztagiem #DoSomethingForNothing (ZróbCośZaNic). Z czasem nawiązał współpracę z przyjaciółmi i znajomymi z całego świata, poświęcając czas bezdomnym ludziom w 14 miastach obu Ameryk, Europy, Indii i Australii i rozpowszechniając ich historie za pośrednictwem mediów społecznościowych. Nie minęło dużo czasu, gdy jego sława na Instagramie zaowocowała współpracą z różnymi markami i organizacjami pozarządowymi.
Joshua zgromadził ponad 150 000 obserwujących na Instagramie, poruszonych opowieściami, którymi się dzieli. I kiedy zaczął zamieszczać apele, by znaleźć tymczasowe lokale dla swoich przyjaciół, popłynęły dotacje. #DoSomethingForNothing przekształciło się w ruch społeczny, a skrzynka Joshui zapełniła się wiadomościami od osób gotowych pomagać. Joshua pisze, że jednym z najważniejszych wyborów, jakich dokonujemy codziennie, jest uważność na to, jak kontaktujemy się z otaczającymi nas ludźmi. „Obdarzajmy ich kredytem zaufania, póki nie pokażą, że się mylimy… Jak trudno jest powiedzieć «dzień dobry»?”.
John Sweeney wychował się w Irlandii. Czuł się niewidzialny. Jako dziecko był ofiarą prześladowań ze strony rówieśników. Nawet nauczycieli. „Czułem się najsamotniejszym dzieckiem na świecie; jakbym nie miał niczego i nikogo”, opowiadał mojej asystentce naukowej, Kate. Po latach jako dorosły mężczyzna doświadczył kluczowego zdarzenia, które ukazało mu wartość zwracania uwagi. Zauważywszy bezdomną młodą kobietę na ulicach Cork, kupił jej ciepły posiłek i zatrzymał się, żeby z nią porozmawiać. Na skutek nędzy i przewlekłej choroby ciężko walczyła, by zadbać o trójkę swoich dzieci. Czuła się zupełnie niewidzialna.
„Chcę, żebyś wiedziała, że mi na tobie zależy, chociaż się nie znamy”, powiedział John. „Jesteś ważna i widzę cię”. Ta chwila sprawiła, że oboje mieli łzy w oczach. „Fakt, że się zatrzymałeś, bardzo wiele dla mnie znaczy”, odparła kobieta.
John opowiedział tę historię swoim dzieciom, które przekazały ją innym. Kolega jednego z dzieci, chłopiec o imieniu Isaac, wkrótce potem wybrał się na zakupy świąteczne w okolicy i wpadł na tę samą kobietę. Postanowił podarować jej 50 euro – równowartość kieszonkowego, które dostał na Boże Narodzenie, by mogła kupić za nie prezenty dla trojga swoich dzieci. Cała rodzina porzuciła wszelką nadzieję na to, że będą świętowali. Ta historia rozeszła się szybko i stała się newsem w skali całego kraju.
W naszej erze połączenia występuje rodzaj szczodrości o większym niż kiedykolwiek znaczeniu: gotowość wychodzenia naprzeciw tym, z którymi jesteśmy w konflikcie. Wiele dyskusji toczy się obecnie publicznie online. Przyciągają one rzesze słuchaczy, którzy nigdy nie wychodzą poza konflikt. Co by było, gdyby udało nam się znajdować rozwiązania dla większej liczby tych sporów?
Trudno jest wyjść naprzeciw naszym krytykom. To stanowiąca szczególne wyzwanie forma szczodrej postawy umysłu. Polega na poświęceniu osobistego komfortu dla większego dobra, jakim jest zbliżenie do siebie ludzi. Jeśli to się powiedzie, osiągamy jednak daleko większą korzyść: pomagamy zmienić ton dzisiejszej publicznej dyskusji. To dar dla nas wszystkich.
Nie twierdzę, że trzeba zawsze zakładać, iż ludzie mają dobre intencje. Czasem mamy solidne podstawy, by zachować ostrożność. Nie możemy jednak z góry przesądzać, że ktoś ma złe zamiary. Starajmy się więc najpierw słuchać i zrozumieć. To zdanie, które moja mama powtarzała tysiąc razy, powinno widnieć we wszystkich mediach społecznościowych: „Nie sądź, póki nie poznasz ich historii”.
Oto klucz do budowania pomostów. Myśleć o wszystkich jako o równych nam ludziach posiadających niepowtarzalną historię. Być gotowym naprawdę słuchać tych, z którymi się instynktownie nie zgadzamy.
Jak mówi wyświechtane porzekadło, naucz kogoś łowić ryby, a zapewnisz mu utrzymanie na całe życie. Wiedza zgromadzona przez ludzkość w ciągu wieków ma nieograniczoną wartość. Fakt, że może być swobodnie przekazywana z jednego umysłu do drugiego, to jedna z supermocy naszego gatunku. W niezliczonych przypadkach najwspanialszą rzeczą, jaką możemy komuś podarować, okazuje się wiedza o tym, jak rozwiązać problem, zaspokoić potrzebę, wskazać nową drogę.
Nauczyciele poświęcają życie, uprawiając szczodrość w tej postaci. Żyjemy jednak w erze, gdy każdy może stać się nauczycielem w takiej czy innej formie. YouTube i TikTok stworzyły ogromne nowe platformy służące przekazywaniu wiedzy.
W naszej erze połączenia sieci, do których mamy dostęp, mają większe znaczenie niż kiedykolwiek. Dlatego jedną z najważniejszych form rozpowszechniania szczodrości jest pomaganie ludziom w nawiązywaniu kontaktów.
Jako dziecko miałem wielkie szczęście mieszkać kilka lat w Afganistanie, zanim tym krajem zaczęły targać wojny. Nasza rodzina mogła swobodnie poznawać zapierającą dech urodę tej ziemi. Ale jeszcze żywiej niż majestatyczną dolinę Bamiyan albo błękitne jeziora Band-e Amir zapamiętałem nadzwyczajną gościnność, jaką nam okazywano. Obcy ludzie zapraszali nas do swoich skromnych domostw na wspólną słodką herbatę. Nigdy nie prosili o nic w zamian. Chcieli nas tylko poznać. Zadziwiające jest to, że choć filiżanka herbaty może wydawać się drobnym podarunkiem, pamiętam te spotkania do dziś. To one wpłynęły na mój sposób postrzegania Afganistanu. Nawet po kilku dziesięcioleciach oglądania wiadomości o szalejącej tam przemocy mój głos wewnętrzny powtarza uparcie: „Mieszkańcy Afganistanu są najbardziej szczodrymi ludźmi na świecie”.
Jest mnóstwo źródeł, łącznie z krótkim wystąpieniem TED w wykonaniu Jeffreya Walkera, instruujących, jak być dobrym gospodarzem. Dla nas najważniejsze jest zachęcanie gości, by się otworzyli, przeszli od opinii do uczuć. A oto kilka pytań, które mogą zaangażować 10 biesiadników na cały wieczór:
- Co z widzianych ostatnio rzeczy dało ci nadzieję?
- Co cię ostatnio porusza ze spraw, które interesują niewielu ludzi? Jak moglibyśmy na to zareagować?
- Za co lub do kogo czujesz wdzięczność, a my nigdy byśmy na to nie wpadli?
- O czym marzysz: dla siebie, dla rodziny, dla tej społeczności albo dla całego świata?
- Co twoim zdaniem powinno zyskać większe poparcie?
Taki wieczór może głęboko zbliżyć do siebie obecnych, sprawić, że nawiążą ze sobą nowe relacje i stworzą nowe plany. To prawda, że moglibyście umówić się na spotkanie w pracy i omówić którąś z tych kwestii. Jednak to coś zupełnie innego, gdy spotykacie się w czyimś domu podczas wspólnego posiłku. Uczestniczycie wtedy w pradawnym rytuale łączącym ze sobą ludzi i budzącym w nas potrzebę pomagania sobie nawzajem.
Twórzcie oczarowanie
I to nas ostatecznie doprowadziło do tej formy zaraźliwej szczodrości, która stwarza największe pole do popisu artystom, muzykom, malarzom, fotografom, aktorom i pisarzom – każdemu, kto odnalazł w sobie ducha twórczości.
Angażujcie się, budujcie pomosty, nauczajcie, łączcie, gośćcie, oczarowujcie. Jak pokazuje ten krótki przegląd, każda z nieuwzględniających pieniędzy form dawania może przemienić pojedynczy gest życzliwości w piękną reakcję łańcuchową. Każdy ma ograniczone możliwości ofiarowania swojego czasu i energii. Ale zaraźliwa szczodrość potrzebuje tylko chwili, by z iskry powstał płomień. Czy kiedy nastąpi odpowiedni moment, będziecie czekali z zapałkami?
Co odróżnia gest szczodrości o znikomej sile oddziaływania od tego, który wzbudza kręgi rozchodzące się po całym świecie? Od tego zależy wszystko!
Jeśli chcemy przekazać innym ideę szczodrości, musimy sprawić, by została dostrzeżona. Jedną z głębokich wad naszej psychologii jest to, że kierujemy uwagę na niewłaściwe rzeczy. Przykuwa ją to, co kiedyś zagrażało naszemu przetrwaniu. Wszelkiego rodzaju zagrożenia. Podejrzane zachowania. Wszystko, co może skrzywdzić nas lub członków naszej rodziny.
Tymczasem opowieści o dobru są urocze, lecz… sami wiecie… mogą poczekać.
Wywodzę się ze świata medialnego i przez całe zawodowe życie obserwuję ten dylemat. Kwestie o największym znaczeniu są często skomplikowane i zniechęcające. Artykuł na pierwszej stronie o polityce reform na uniwersytetach przegrywa w przedbiegach z nagłówkiem tabloidu, który krzyczy: „Imigranci nadchodzą!”.
Algorytmy mediów społecznościowych operują według tej samej podstawowej zasady, którą kierowali się właściciele tabloidów pokroju potentata medialnego Ruperta Murdocha: przyciągnij uwagę, promując tych, którzy wyrażają swoją opinię agresywnie i przedstawiają swoich przeciwników jako źródło budzącego przerażenie zagrożenia.
Groźby, oburzenie i odraza przemawiają do ludzi. Zaangażowana dobroć jest niestety nudna.
Co robić?
A może sprawić, by dobro stało się zaprzeczeniem nudy? Bądźmy szczodrzy w sposób przyprawiający ludzi o ciarki, inspirujący ich do dzielenia się historiami i odwzajemniania się dobrocią.
Nawet niewielkie zmiany metody mogą mieć ogromne znaczenie. Załóżmy, że część osób postanawia opowiedzieć innym o pewnym pięknym geście szczodrości. Jeśli cała dziesiątka ludzi, którzy o nim usłyszą, opowie o tym kolejnym powiedzmy dziewięciu osobom, wiadomość będzie się rozchodzić powoli. Gdyby jednak ten gest dobroci stał się nieco bardziej zaraźliwy, powodując, że ta dziesiątka podzieliłaby się nim z jedenastoma osobami, mamy początki wirusa. Fakt, że motyl życzliwości zatrzepocze skrzydłami na jednym krańcu świata, może wzbudzić huragan dobroci na drugim krańcu.
Oto pięć przykładów praktyki, która może pomóc w przeskoczeniu od prostej życzliwości do zaraźliwej szczodrości.
(…)
Odblokujcie prawdziwe emocje
Tym, co rozprzestrzenia się najszybciej w internecie, są sprawy budzące oburzenie albo lęk. Ale równie skutecznie działają wszystkie silne emocje. Dlaczego więc nie otworzyć drzwi do zadziwienia, ekscytacji, ciekawości, zaintrygowania, współczucia czy inspiracji? Wiele najpiękniejszych przykładów zaraźliwej szczodrości to gesty ludzkiej dobroci, które po prostu poruszają nas do głębi.
Jimmy Donaldson, czyli MrBeast, opanował tę sztukę w mistrzowskim stopniu. Jego kanał na YouTubie, poświęcony w ogromnej części gestom szczodrości, ma ponad 180 milionów subskrybentów, co czyni z niego jednego z największych influencerów na tej platformie. Jak tego dokonał? Po latach praktyki. Jako nastolatek razem z rówieśnikami spędzał godziny na obserwowaniu każdego aspektu najpopularniejszych nagrań wideo. Dostrzegał ich styl edytorski, dobór słów oraz formę graficzną lajków. Przekonał się, że największe znaczenie miało jednak budzenie emocji.
(…)
Bądźcie szaleńczo twórczy
Znajome gesty giną w natłoku wrażeń. Ludzie dostrzegają jednak to, co jest owocem wyobraźni i zaangażowania.
Grupa przyjaciół z Japonii miała serdecznie dość śmietnika na ulicach Tokio. Zamiast zwyczajnie posprzątać, postanowili zrobić to w sposób przyciągający uwagę. Przebrali się w stroje samurajów i wykorzystując zdolności aktorskie, zbierali śmieci za pomocą bardzo dramatycznych i przesadnych ruchów. Przebijali puste butelki mieczami i podrzucali znalezione przedmioty na plecach. Nietrudno zrozumieć, dlaczego nagrania z ich działaniami oglądają miliony widzów YouTube’a czy TikToka. Wiele osób przyłączyło się też do ich grupy, nazwanej później Gomi Hiroi Samurai, powielając ich działania w miastach całej Japonii. Siła kreatywności została użyta dla przemienienia czegoś tak zwyczajnego jak zbieranie śmieci w zabawne wydarzenie.
(…)
Szukajcie w sobie odwagi
Fortuna sprzyja śmiałkom, co przejawia się najsilniej w świecie szczodrości.
(…)
Wyciągajcie rękę do innych i nawiązujcie współpracę
Współpraca jest trudna. Kiedy jednak ktoś wie, jak ją nawiązać, staje się niezwykłym wsparciem dla naszych zamiarów. Jeden plus jeden plus jeden może urosnąć do milionów.
(…)
Zbudujcie wzmacniacz
Jak się przekonaliśmy, jest wiele zaskakujących historii o tym, jak wielki wpływ mają ludzie łączący narzędzia naszej epoki połączenia, bo to wzmacnia skuteczność ich wysiłków. John Sweeney zaczął od drobnego gestu, jakim było postawienie komuś kawy, zanim powstał z tego globalny ruch. Sal Khan zaczynał od przesyłania nagrań z lekcjami dla pojedynczych osób, by stworzyć organizację działającą na rzecz dzielenia się edukacją. Ada Nduka Oyom nie poprzestała na zgromadzeniu afrykańskich kobiet zajmujących się zawodowo technologiami; zbudowała platformę, która umożliwiła ten proces na wielką skalę.
(…)
Emocje, kreatywność, odwaga, współdziałanie i wzmacnianie mają wielką siłę każde z osobna. Połączone działają elektryzująco. Mogą dostarczać niezbędnego paliwa, dzięki któremu gesty dobroci i życzliwości staną się zauważalne i będą rozchodzić się kręgami inspiracji po całym świecie.
Jak widzieliśmy, wiele najbardziej inspirujących przejawów szczodrości właściwie nie dotyczy pieniędzy. Jeśli to właśnie na tego rodzaju szczodrości chcecie się skoncentrować, chylę czoła. Możecie, z moim błogosławieństwem, pominąć ten rozdział. Albo zachować go na ten czas w waszym życiu, gdy wasze kieszenie będą pełniej wypchane.
Jeśli wciąż go czytacie, zakładam, że mieliście dość szczęścia, by zarobić na wygodne życie, i że chcielibyście wyrażać swoją szczodrość finansowo. Zapewne zgodzicie się ze mną, że aktualny obraz filantropii dla wielu ludzi nie jest szczególnie satysfakcjonujący. Nazbyt łatwo dawanie wynika ze spontanicznej decyzji. Gdzieś na świecie dochodzi do katastrofy i oglądając przerażające sceny, sięgamy do portfeli. Albo skupiamy się wyłącznie na potrzebach naszej społeczności, nie zastanawiając się, czy te pieniądze zostaną sensownie wydane.
W buddyzmie tybetańskim dawanie bez namysłu czy próby głębszego zrozumienia sytuacji nazywane jest „współczuciem idioty”. Nie chcemy być idiotami. Wolelibyśmy raczej zadawać roztropne pytania w rodzaju: Co mamy nadzieję osiągnąć naszym podarunkiem i jak to osiągniemy? Czy jest jakiś sposób, by to, co robimy, naprawdę oddziaływało na innych? Jak wzbudzić iskrę, która przemieni nasz datek w zaraźliwą szczodrość?
Krótko mówiąc, potrzebujemy filantropijnej strategii. Ten rozdział ma na celu udzielenie wam pomocy w jej zbudowaniu.
Wyobraźcie sobie na przykład, że w ciągu najbliższych lat napotykacie następujące nagłówki.
General Electric oferuje darmowe kursy wykorzystywania energii wiatrowej. „Posiadamy głęboką wiedzę na temat tworzenia superwydajnych turbin wiatrowych. Będziemy dzielić się nią za darmo ze światem, aby inni mogli dołączyć do wyścigu o odnawialną energię.” (Prognoza: pomoże odbudować biznes GE dzięki zwiększonej reputacji i nowym rekrutom).
Coca-Cola ujawnia swój tajny przepis. „Zapraszamy wszystkich do samodzielnej, domowej produkcji coli. Powiemy wam dokładnie, jak to zrobić. I jeśli uda wam się ulepszyć przepis, powiadomcie nas o tym. Szczerze mówiąc, przydałaby się nam wersja z naturalnych produktów z mniejszą ilością cukru. Jeśli to wasz przepis wybierzemy, rozpropagujemy go na cały świat opatrzony etykietą «konsumencka Cola» i zapłacimy wam 10 milionów dolarów za wynalazek”. (Przewidywanie: sprzedaż coli wzrośnie, a dodatkowo na rynek zostanie wypuszczona nowa znacząca marka).
Lokalna restauracja oferuje darmowe niedzielne brunche samotnym rodzicom i ich rodzinom. „Wszystkim nam zależy na budowaniu społeczności, ale niektórzy jej członkowie nie mogą sobie pozwolić na jadanie poza domem. Chcieliśmy coś z tym zrobić”. (Przewidywanie: taki akt dobrej woli przyciągnie nowych klientów, dzięki którym ta szczodrość się zwróci. Wiele lokalnych firm podejmuje podobne próby. Warto je propagować).
Amazon przedkłada klimat nad zysk. „Inwestujemy 500 milionów w badania nad łańcuchami zasobów światowych. W rezultacie będziemy mogli naklejać zielone/bursztynowe/czerwone etykietki na 75 proc. sprzedawanych przez nas produktów zależnie od tego, jak bardzo są przyjazne klimatowi. Nasze docelowe wyniki poszukiwań zostaną opatrzone zieloną naklejką i traktowane jako priorytetowe”. (Przewidywanie: Amazon zyska całkiem nową reputację, a na rynek trafią setki nowych, przyjaznych klimatowi produktów.)
Co na tym zyskujemy? Przyszłość, która jawi się naprawdę ekscytująco.
A co zyskują same przedsiębiorstwa? Wszystko. Lepszych pracowników, zaangażowanych klientów, zdrowszą planetę i przywrócenie zaufania oraz nadziei.
Jednym z najważniejszych sposobów wpływania na świat jest przemyślenie tego, jak i jak dalece wspieramy organizacje non profit. Ostatecznie ich istnienie zależy od szczodrości, a to one często najskuteczniej rozwiązują najtrudniejsze problemy świata.
Czy dzieci umierają gdzieś z głodu albo z powodu uleczalnych chorób? Czy prawa człowieka są łamane? Czy istnieją niedostrzegane zakamarki życia społecznego będące przyczyną niewysłowionego cierpienia? Zagrożenie dla przetrwania ludzkości? Każdemu z tych problemów stara się heroicznie zaradzić jakaś organizacja non profit.
Wiele z nich jest zarządzanych przez błyskotliwe i zaangażowane zespoły. Mimo to muszą się zmagać z ekstremalnymi wyzwaniami w porównaniu z ich odpowiednikami w generującej zyski ekonomii, szczególnie w kwestii zbierania funduszy.
Potęga marzeń
W przyszłości, jakiej potrzebuje świat, organizacje non profit będą odgrywały większą rolę niż dzisiaj. Głęboko wierzę w potęgę rynku. Ale w miarę jak społeczeństwa się bogacą, rola sił rynkowych w realizacji marzeń większości obywateli powinna maleć. Dlaczego miałyby brać na siebie cały ciężar? Kiedy organizacja ma swobodę określania swoich celów dla wspierania pożytku publicznego, w przeciwieństwie do dbałości o interesy udziałowców, otwiera drzwi do bogatego ekosystemu o nieograniczonym potencjale. Zamiast poprzestawać na wytwarzaniu produktu albo marketingu usługi, te organizacje mogą odnosić się do każdego problemu, z jakim mierzy się świat. Albo dążyć do stwarzania każdej ku temu sposobności, jaką może zrodzić ludzka wyobraźnia.
Niesamowity świat filantropii bez granic
Czy to zobowiązanie jednak wystarczy? Czy przyniesie dostatecznie dużo pieniędzy, by można rozwiązać aktualne problemy? Z pewnością świat boryka się z niezliczonymi trudnościami i potrzebuje niezliczonych sposobów przejawiania szczodrości.
Choć tak naprawdę świat nie jest nieskończony. Podobnie jak jego problemy. Są wielkie, ale mają pewne granice. Nie istnieje oczywiście możliwość dokładnego wyliczenia sumy pieniędzy zdolnej rozwiązać wszystkie problemy. Wykonano jednak olbrzymią pracę, by dać nam pewne wyobrażenie tego, co moglibyśmy osiągnąć i ile to by kosztowało.
ISBN dla wersji drukowanej:
ISBN: 978-83-969312-6-9
EAN: 9788396931269
274 strony, format 145 x 205 mm
ISBN dla wersji elektronicznej (ePub zgodny z Amazon / Kindl):
ISBN: 978-83-969312-7-6
EAN: 9788396931276
ePub został zoptymalizowany dla przeglądarki ebooków Kindle (do ściągnięcia tutaj):
Kindle Previewer 3.87.0 Windows 10, 11 (64-bit):
https://d2bzeorukaqrvt.cloudfront.net/KindlePreviewerInstaller.exe
Kindle Previewer 3.87.0 (64-bit) dla Intel, Mac (OSX 10.15 i wyższych), M1 Mac (macOS 11 i wyższych):
https://d2bzeorukaqrvt.cloudfront.net/KindlePreviewerInstaller.pkg
ISBN dla wersji audio (MP3):
ISBN: 978-83-68363-02-9
EAN: 9788368363029